Otwieram oczy i przeciągam się leniwie. James śpi obok mnie zupełnie
nagi. Spoglądam na zegar i widzę, która jest godzina. W pośpiechu wyskakuję z
łóżka i zaczynam się ubierać.
- Pierce, co Ty odwalasz? - Hudson burczy pod nosem, przecierając
oczy.
- Jest po dziewiątej! Właśnie powinnam zaczynać zajęcia! - mówię,
wiążąc trampki. - Muszę jeszcze wpaść do domu po książki, zjeść coś, a i tak
jestem spóźniona. - dodaję szybko, przeczesując włosy.
- Spokojnie. Pójdziesz dopiero na jedenastą. Przygotuję Ci posiłek, a
potem odwiozę do szkoły. O usprawiedliwienie się nie martw. - oznajmia,
podnosząc się.
- Okay. Ale jak coś, to tylko i wyłącznie twoja wina. - śmieję się
cicho i siadam na brzegu łóżka. - Wiesz, że Cię uwielbiam?
- A Ty wiesz, że ja Ciebie? - odpowiada pytaniem na pytanie i całuje
mnie.
James jest naprawdę w porządku. Jak dobrze, że to on jest dyrektorem
szkoły, a nie ktoś inny.
Czas do końca tygodnia mija mi naprawdę szybko. W poniedziałek rano
znów udaję się do szkoły. Najpierw trochę wiedzy o społeczeństwie, potem
historia i w końcu upragniony WF. Przebieram się w rzeczy do ćwiczeń, związuję
włosy i czekam. Alex przychodzi po nas chwilę po dzwonku i zabiera na małą
salkę.
- Okay, weźcie stołu i pogramy w tenisa stołowego. - oznajmia i
spogląda na mnie. - Będziesz grać ze mną. - rzuca i rozkłada stół. Jestem
cholernie z tego powodu szczęśliwa.
Biorę do ręki rakietkę i zaczynam grę. Jeden punkt dla mnie, drugi...
Słyszę ciche szepty koleżanek, ale nie obchodzi mnie to. Dziesiąty punkt dla
mnie i...
- No nie! - Flagstad ze wściekłością uderza rakietką o piłkę, która
wpada aż na lampę.
Alex obraca się wokół siebie, szukając piłeczki, a ja stoję i
podśmiechuję się pod nosem. Gra w ping-ponga z WF-istą, to testowanie jego
cierpliwości na odległość stołu.
- O, tu jest. - bierze piłkę w rękę i spogląda na mnie. - Czas na
rewanż. - oznajmia i zaczyna grać.
Z początku wszystko wskazuje, że tym razem to on wygra, ale
ostatecznie to ja odnoszę zwycięstwo. Nauczyciel nie jest z tego powodu
zadowolony, więc decyduje się na zakończenie lekcji.
- Na dziś to wszystko. Złóżcie stoły i idzie do szatni. - zarządza i
bierze do ręki dziennik. Gdy my sprzątamy, on szybko sprawdza obecność. Oh,
jaki on jest cholernie przystojny, nawet z tym przeklętym dziennikiem w tej
okropniej roli nauczyciela...
Żeby wszyscy nauczyciele byli tak przystojni...
OdpowiedzUsuńHaha... Marzenie.
Pozdrawiam i czekam na next.