Wchodzę do gabinetu dyrektora i rzucam "Dzień dobry",
siadając na fotelu. Obecność tego mężczyzny nieco mnie zastanawia, lecz nie
obchodzi mnie to co sobie o mnie pomyśli.
- O co chodzi, panie dyrektorze? - pytam, nawijając na palec pasemko
włosów.
- To jest pan Alex Flagstad. Właśnie skończył studia i od teraz będzie
waszym nauczycielem wychowania fizycznego. Mówię to pannie, gdyż to panna, a
nie przewodniczący, jest bardziej słuchana przez klasę. - oznajmia, a ja
spoglądam na Alexa. Jest cholernie przystojny, a te lekcje to będzie masakra.
Jak skupić się na sporcie, gdy taki seksowny facet będzie stał z boku?
- Dobrze, przekażę to reszcie. - odpowiadam z uśmiechem na ustach i
kładę nogi na jego biurku. Nasz dyrektor, pan Hudson, także jest młody. Trzy
lata temu skończył studia i od razu objął posadę po swoim ojcu. Ken Hudson był
głównym fundatorem tej szkoły, więc jakby mogło być inaczej, żeby Brandon, a
właściwie James nie przejął po nim stanowiska.
- Może pan już iść, panie Flagstad. - James obraca się w fotelu o 360°
i uśmiecha się do mnie. - A my, panno Pierce musimy jeszcze porozmawiać. -
dodaje i poważnieje.
- Niech pan mówi prosto z mostu. Chce mnie pan wyrzucić?
Przyzwyczaiłam się już do tego. - rzucam lekceważąco.
- Nie, zupełnie nie o to chodzi. - szybko zaprzecza. - Chciałem
pomówić o wczorajszym incydencie, który miał miejsce na religii. Podobno wstała
panna w trakcie zajęć, głośno wyrażając swoją opinię i weszła na ławkę, która
swoją drogą panna połamała. Ale tu nie chodzi o zapłatę, tylko o duchownego.
Poczuł się urażony. Jeśli nie zgadza się panna z tą religią, to może zostanie
ateistką, a nie odgrywa scenki podczas zajęć? - patrzy na mnie, widocznie zły.
- Oj no, to tylko raz. Przeproszę go. - przewracam oczami.
- Mam nadzieję. Jeśli sytuacja się powtórzy, będę musiał wezwać panny
rodziców. - mówi surowo, ale po chwili zaczyna się śmiać. Nigdy nie umiał być
przy mnie poważny. Chyba do tej pory pamięta jak podczas nocowania w szkole
doszło do czegoś więcej pomiędzy nami. - Co masz za chwilę? - pyta, już na
luzie, rozpinając nieco koszulę.
- Drugą matematykę, a potem biolkę... Ale nie chcę tam być. -
odpieram, seksownie przygryzając wargę.
- Masz tu dwadzieścia dolarów, idź sobie coś zjeść. Usprawiedliwię Ci
te godziny, ale na WF już Cię widzę. - wciska mi do ręki banknot. - Uciekaj
już. - klepie mnie w pośladek.
Opuszczam budynek, w taki sposób aby nikt mnie nie widział i idę do
pobliskiego baru na sałatkę owocową. Oh, jak miło mieć znajomości z dyrektorem.
James podrywacz :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się fajnie.
Buziaki :*
Czekam.