Wieczorem, gdy wszystko do szkoły mam już gotowe, a portale
społecznościowe są sprawdzone ze sto razy, staję przed szafą i zastanawiam się
do ubrać. Przypuszczam, że to jakaś impreza, więc wybieram krótkie, czarne,
skórzane spodenki i luźny top z cekinami oraz koronkowymi tyłem. Na nogi
ubieram czarne, nieco zniszczone trampki od Big Stara. Włosy związuję w niski
kucyk z lewej strony, a lekko skręcone kosmyki opadają mi na ramiona. Poprawiam
nieco makijaż, chowam telefon i klucze do kieszeni, a następnie ubierając
kurtkę, wychodzę z domu. Hudson nie mieszka daleko, więc wybieram się tam na
pieszo.
W posiadłości Jamesa jest już kilka osób, m.in. jego siostra Savannah.
W powietrzu czuć zmieszany zapach dymu i alkoholu.
- O, hej! - Brandon cmoka mnie w policzek. - Chodź, poznasz moich
znajomych. - To Eian. - wskazuje na wysokiego mężczyznę, o krótkich kręconych
włosach, z tatuażem na ręce. - To Brennan... - pokazuje w kierunku jeszcze
wyższego chłopaka, o czarnej grzywce, tulącego do siebie dużo niższą,
czerwonowłosą dziewczynę. - A to jego ukochana, Nia. - dodaje. - Savannah już
znasz, ale niebawem przyjdzie jej narzeczony. - nawija jak szalony, prowadząc
mnie do barku. - Czego się napijeszesz? Wódka, whisky, jakaś naleweczka?
- Może whisky. - odpieram i uważnie się mu przyglądam. Gdy pochyla się
nad barkiem, nalewając do kryształowej szklanki trunek, jego długie do
ramion, falowane, czarne włosy seksownie
odpadają mu na twarz. - Brandon, mogę Cię pocałować? - pytam nagle.
- Pewnie. Nie musisz pytać. - podaje mi alkohol i wpija się w moje
usta. Czuję jego silne ramiona otaczające mnie w tali. Jest mi tak dobrze. Może
to chore, ale naprawdę bardzo, bardzo go lubię, lubię mojego dyrektora.
Impreza się rozkręca. Narzeczony Savannah jednak nie przyjeżdża, a ja
sporo czasu spędzam z tą całą Nią.
- A wiesz, że od przyszłego semestru będę uczyć się z Tobą w klasie. -
zagaduje mnie Lovelis. Jest równie wredna i zbuntowana jak ja. Na pewno się
dogadamy.
- To świetnie. W końcu nie będę siedziała sama w ławce. - odpieram ze
śmiechem.
- Rodzice jeszcze nie wiedzą, ale wywalili mnie już z dziesiątej
szkoły. To będzie moje jedenaste liceum. - opowiada dalej, a ja z każdą chwilą
coraz bardziej ją lubię.
- Rekordzistka. Dla mnie to szósta szkoła. - odpowiadam, lekko
szturając ją w ramię. Po trzech szklankach whisky przestaję zbyt logicznie
myśleć.
- Julia, myślę, że już wystarczy. Dużo wypiłaś, a jutro od rana masz
lekcje. Chodź, położysz się spać. - Brandon chwyta mnie za dłoń i podnosi z
sofy.
- Ale ja jeszcze nie chcę. - burczę pod nosem.
- Jest po drugiej w nocy. Chodź. - kieruje się w stronę schodów, a
potem swojej sypialni.
Macham tylko Nii z daleka na pożegnanie i idę za nim. Gdy tylko zamyka
drzwi, zaczynamy się całować. A więc tylko o to mu chodziło.